Zofia Nałkowska – Granica – Streszczenie Szczegółowe

„Granica” Zofii Nałkowskiej to jedno z najważniejszych dzieł polskiej literatury dwudziestolecia międzywojennego, będące wnikliwym studium psychologicznym, społecznym i filozoficznym. Autorka, rezygnując z tradycyjnego budowania napięcia opartego na tajemnicy zakończenia, już na wstępie ujawnia tragiczny finał losów głównego bohatera, Zenona Ziembiewicza. Taki zabieg kompozycyjny przesuwa uwagę czytelnika z pytania „co się stanie?” na znacznie istotniejsze: „dlaczego do tego doszło?”. Poniższe szczegółowe streszczenie śledzi skomplikowaną drogę życiową Zenona, analizując proces powolnego przesuwania granic moralnych, ulegania schematom społecznym oraz determinizmowi środowiskowemu (tzw. schemat boleborzański). Jest to opowieść o konfrontacji młodzieńczych ideałów z brutalną rzeczywistością, o relatywizmie moralnym oraz o tym, jak cienka linia oddziela człowieka, którym chcemy być, od tego, którym się stajemy w oczach innych.

Rozdział I: Koniec jest początkiem

Powieść rozpoczyna się od inwersji czasowej. Czytelnik już na wstępie dowiaduje się o tragicznym finale losów głównego bohatera, Zenona Ziembiewicza. Był on postacią niezwykle ważną w mieście, człowiekiem sukcesu, który piastował urząd prezydenta miasta. Jego kariera, początkowo jako dziennikarza, a następnie polityka, wydawała się wzorcowa. Zenon uchodził za symbol człowieka zorganizowanego, wiedzącego, czego chce od życia i dążącego do celu. Ten obraz idealnego obywatela i męża stanu został jednak brutalnie zburzony przez skandal i tragedię związaną z Justyną Bogutówną.

Społeczeństwo miasta, które początkowo darzyło Zenona szacunkiem, po jego samobójczej śmierci diametralnie zmieniło o nim zdanie. Jego romans z prostą dziewczyną, Justyną, został zdegradowany do miana pospolitego skandalu, a dawne zasługi prezydenta odeszły w cień. Finał tej historii był krwawy: odrzucona i popadająca w obłęd Justyna oblała twarz Zenona żrącym kwasem. Choć lekarzom udało się uratować życie Ziembiewicza, on sam, nie mogąc znieść kalectwa i ciężaru winy, odebrał sobie życie. Justyna trafiła do więzienia, a lokalna prasa, żywiąca się sensacją, publikowała jedynie strzępki informacji, ostatecznie donosząc o uznaniu Bogutówny za niepoczytalną.

Aby zrozumieć tę tragedię, narracja cofa się do korzeni – do dworku w Boleborzy. Zenon był synem Waleriana i Joanny (nazywanej Żancią) Ziembiewiczów. Rodzina ta, posiadająca korzenie szlacheckie, straciła swój własny majątek i zarządzała dobrami rodziny Tczewskich. Dom w Boleborzy był miejscem specyficznym. Walerian, choć jako zarządca radził sobie przyzwoicie, w życiu prywatnym był człowiekiem rozwiązłym, nieustannie wdającym się w romanse ze służbą, których nawet nie próbował zbyt gorliwie ukrywać. Joanna, matka Zenona, tolerowała te wybryki, co budziło w dorastającym synu sprzeciw. Młody Zenon, zdolny i ambitny uczeń, z czasem coraz bardziej dystansował się od rodziców. Krytykował niemoralne prowadzenie się ojca i braki w wykształceniu matki, pragnąc dla siebie zupełnie innego życia – życia opartego na jasnych zasadach moralnych i intelektualnych. Już wtedy, podczas ostatnich wakacji w Boleborzy, losy Zenona zaczęły splatać się z losami Elżbiety Bieckiej oraz Justyny Bogutówny, córki wdowy pracującej we dworze.

Rozdział II: Kamienica Pani Kolichowskiej

Akcja przenosi się do miasta, do kamienicy należącej do Cecylii Kolichowskiej, ciotki Elżbiety Bieckiej. Budynek ten jest mikrokosmos społecznym, w którym jak w soczewce skupiają się nierówności klasowe. Cecylia odziedziczyła kamienicę po swoim drugim mężu, Aleksandrze Kolichowskim. Jej życie uczuciowe było skomplikowane: pierwszego męża, socjalistę Konstantego Wąbrowskiego, kochała szczerze, lecz popełnił on samobójstwo jeszcze przed I wojną światową. Drugie małżeństwo, z dużo starszym, zaborczym i kontrolującym Aleksandrem, zawarła wyłącznie z rozsądku, by zabezpieczyć swoją przyszłość.

Struktura kamienicy odzwierciedlała drabinę społeczną. Cecylia zajmowała przestronne, bogate mieszkanie na parterze, którego salon wypełniony był pamiątkami z XIX wieku. To właśnie w tym salonie Zenon Ziembiewicz, wówczas jeszcze student, spędzał czas z Elżbietą, pomagając jej w nauce. Z kolei piwnice i strychy zamieszkiwali najubożsi lokatorzy, żyjący w skrajnej nędzy.

W tamtym okresie relacja między Zenonem a Elżbietą była niesymetryczna. To Zenon był zainteresowany dziewczyną, podczas gdy ona pozostawała wobec niego obojętna. Serce Elżbiety należało wówczas do znacznie starszego od niej rotmistrza Awaczewicza. Była to miłość romantyczna i wyidealizowana – Elżbieta drżała o jego życie i traktowała to uczucie w kategoriach tragizmu, nie oczekując nawet wzajemności.

Rozdział III: Salonowe Konwenanse

Codzienność Cecylii Kolichowskiej była monotonna, wypełniona zarządzaniem kamienicą i przyjmowaniem wizyt przyjaciółek. Cecylia nie przepadała za tymi spotkaniami. Widok starzejących się znajomych był dla niej bolesnym przypomnieniem o własnym przemijaniu i upływie czasu. Elżbieta, będąca świadkiem tych spotkań, dziwiła się, z jak wielkim trudem starsze kobiety godzą się ze starością. Czuła się wyobcowana, a jej skrywana miłość do Awaczewicza wydawała się jej czymś, co wynosi ją ponad przyziemne troski staruszek.

Podczas jednego z imieninowych spotkań u Kolichowskiej doszło do rozmowy, która obnażyła hipokryzję wyższych sfer. Mimo deklaracji o rzekomej równości i szacunku, przyjaciółki Cecylii wypowiadały się o służbie jak o ludziach innej kategorii, obcych i gorszych. Jedna z dam, Warkoniowa, przywołała historię Karoliny Bogutowej – matki Justyny. Opowiedziała, jak wyrzuciła służącą, gdy ta, będąc wdową, zaszła w ciążę w wieku 40 lat. Bogutowa znalazła wówczas schronienie u hrabiny Tczewskiej, a jej córka Justyna wychowywała się, bawiąc z pańskimi dziećmi. Rozmowa w salonie zeszła na tematy nieślubnych dzieci i kochanek, ujawniając zgorzknienie i zamknięcie się tych kobiet we własnym, hermetycznym świecie uprzedzeń.

Rozdział IV: Granice Społeczne

Wiosną w kamienicy trwały prace – dozorca obijał deskami ogrodzenie ogrodu Cecylii, aby chronić go przed kradzieżami. Z ogrodu regularnie znikały owoce i kwiaty, o co właścicielka oskarżała biednych lokatorów, nieustannie narzekając na swój ciężki los zarządczyni. Elżbieta obserwowała życie kamienicy z okien swojego pokoju. Widziała mieszkańców suteren, ale ich świat wydawał jej się odległy, a oni sami jawili się jako odmieńcy, wobec których czuła obojętność.

Pewnego dnia iluzje Elżbiety dotyczące miłości zostały brutalnie zweryfikowane. Została wezwana na dodatkową lekcję do swojej nauczycielki francuskiego, gdzie niespodziewanie spotkała rotmistrza Awaczewicza. Obecność ukochanego sprawiła, że nie mogła skupić się na nauce. Kiedy po lekcji rotmistrz zaproponował, że odprowadzi Elżbietę do domu, między nim a nauczycielką wybuchła gwałtowna kłótnia. Elżbieta zrozumiała wówczas prawdziwą naturę relacji łączącej tę dwójkę – był to zwykły romans. To wydarzenie wstrząsnęło dziewczyną i zmusiło ją do refleksji nad relacjami damsko-męskimi, w tym nad nieszczęśliwym małżeństwem Cecylii oraz rozpadem związku jej własnych rodziców.

Uciekając z miejsca zdarzenia, Elżbieta natknęła się na ulicy na Zenona. W tamtej chwili, po raz pierwszy, nie wydał jej się odpychający. Zjedli razem posiłek, po czym Elżbieta odprawiła go, choć oboje wiedzieli, że Zenon wróci następnego dnia. Po powrocie do domu Elżbieta pokłóciła się jeszcze z ciotką o psa Fitka, którego chciała spuścić z łańcucha, co symbolizowało jej pragnienie wolności i buntu przeciwko ograniczeniom narzucanym przez Kolichowską.

Rozdział V: Zenon i Justyna – Początek Końca

Retrospekcja przenosi nas do Boleborzy, gdzie Zenon poznał Justynę Bogutównę. Miała ona wówczas zaledwie 19 lat. Matka Zenona, Żancia, przedstawiła ją jako córkę nowej kucharki. Karolina Bogutowa, matka Justyny, wcześniej pracowała u Tczewskich, ale po ich wyjeździe za granicę i utracie oszczędności zmuszona była szukać nowej posady. Życie Karoliny ograniczało się do kuchni, natomiast Justyna, dzięki wcześniejszemu towarzyszeniu Róży Tczewskiej, zyskała pewne obycie i podstawową znajomość francuskiego.

Zenon, który wrócił z Paryża, by pisać pracę doktorską, czuł się w Boleborzy źle. Nudził się, a atmosfera prowincjonalnego dworku go przytłaczała. Początkowo unikał Justyny, choć dostrzegał jej urodę i odmienność od matki. W tym czasie otrzymał list od przyjaciela, Karola Wąbrowskiego (syna Kolichowskiej), przebywającego w szwajcarskim sanatorium. List przyniósł smutną wiadomość o śmierci Adeli, dawnej kochanki Zenona, która zmarła na gruźlicę.

Właśnie wtedy, w momencie smutku i nudy, relacja z Justyną zaczęła się zacieśniać. Dziewczyna weszła do jego pokoju, a jej obecność, początkowo irytująca, zaczęła intrygować Zenona. Rozmawiali, Justyna opowiadała o swoim życiu. Zenon, obserwując upadek własnej rodziny – słabnącego ojca i matkę tolerującą zdrady – czuł się coraz bardziej wyobcowany we własnym domu. Szukał ucieczki. Justyna stała się tą ucieczką. Podczas żniw spotykali się coraz częściej, aż w końcu, tuż przed wyjazdem Zenona, Justyna została jego kochanką. Dla Zenona był to sposób na zabicie nudy i depresji, dla Justyny – wielka miłość.

Rozdział VI: Kompromis Moralny

Sytuacja finansowa w Boleborzy pogorszyła się. Zenon dowiedział się, że rodzice nie są w stanie sfinansować jego ostatniego roku studiów i sugerowali mu pozostanie na wsi. Zenon, nie chcąc rezygnować z ambicji i powrotu do miasta, zdecydował się na moralny kompromis. Spotkał się z Czechlińskim, redaktorem lokalnego pisma, i zgodził się pisać artykuły z zagranicy, które miały być publikowane w „Niwie”. Układ ten budził w nim wątpliwości etyczne, czuł, że się sprzedaje, ale potrzeba pieniędzy zwyciężyła. Podczas tego spotkania Zenon zobaczył podstarzałego Awaczewicza, a wkrótce potem dostrzegł na ulicy samą Elżbietę.

Rozdział VII i VIII: Odnowienie Relacji z Elżbietą

Zenon postanowił odnowić kontakt z Elżbietą, częściowo po to, by sprawdzić, czy dawne zauroczenie minęło. Po odebraniu zaliczki od Czechlińskiego udał się do mieszkania Kolichowskiej. W jego głowie mieszały się uczucia do prostej, ciepłej Justyny i wspomnienie wyniosłej, „sztucznej” Elżbiety. Podczas wizyty rozmawiali o przeszłości i o Karolu Wąbrowskim. Elżbieta opowiedziała też Zenonowi o losach rodziny Gołąbskich, mieszkających w nędzy pod mieszkaniem ciotki.

Zenon zaczął bywać u Elżbiety codziennie. Wspominali dzieciństwo, Zenon opowiedział jej nawet o zmarłej Adeli. Próbował też dowiedzieć się o jej relację z Awaczewiczem. Gdy Elżbieta w końcu przyznała, że był on jej pierwszą miłością, urażony Zenon chciał wyjść. Wtedy jednak Elżbieta go zatrzymała. Doszło do przełomu – Zenon pocałował ją i wyznał prawdę o Justynie. Przyznał się do romansu, tłumacząc go nudą i depresją, oraz zapewnił, że to już przeszłość, zamknięty etap. Mimo planowanej rozłąki, przysięgli sobie wierność. Rok później wzięli ślub. Jednak zanim to nastąpiło, doszło do kluczowego spotkania Justyny z Elżbietą.

Rozdział IX: Śmierć Matki Justyny

Losy Justyny toczyły się dramatycznie. Wiosną jej matka ciężko zachorowała i musiała poddać się operacji, co wiązało się z koniecznością opuszczenia Boleborzy. Justyna zostawiła matkę w szpitalu i udała się do Jasi Gołąbskiej, lokatorki z sutereny w kamienicy Kolichowskiej. Gdy wróciła do szpitala, matka już nie żyła – zmarła na stole operacyjnym. Justyna, pogrążona w żałobie, musiała natychmiast zająć się pogrzebem. Ostatecznie trafiła do ciemnego, przeludnionego mieszkania Jasi Gołąbskiej na dnie piwnicy, gdzie zderzyła się z obrazem skrajnej nędzy i ubóstwa.

Rozdział X, XI, XII: Kariera i Podwójne Życie

Zenon wrócił do kraju i rozpoczął karierę. Zadzwonił do Elżbiety, zobaczył swój artykuł w „Niwie”, ale los sprawił, że pierwszą osobą, którą spotkał, była Justyna. Dziewczyna opowiedziała mu o śmierci matki. Zenon zabrał ją do hotelu, gdzie ponownie doszło między nimi do zbliżenia, mimo że planował jej powiedzieć o zmianach w swoim życiu. Dał jej pieniądze, rzekomo jako zaległą wypłatę dla matki, i pozwolił odejść z nadzieją. Po fakcie zrozumiał, że popełnił błąd.

Dzięki protekcji Czechlińskiego, który został starostą, Zenon objął stanowisko redaktora naczelnego „Niwy”. Był to początek jego awansu społecznego. Jednocześnie kontynuował podwójne życie. Wieczorem odwiedził Elżbietę, potwierdzając ich wspólne plany, a wkrótce potem znów spotkał się z Justyną, która przyszła po resztę pieniędzy. Dostrzegł, że praca w mieście jej nie służy, ale zamiast zakończyć relację, znów uległ namiętności, martwiąc się jedynie o to, by nikt nie zobaczył wychodzącej od niego dziewczyny.

Zenon uwikłał się w sieć zależności. Hrabina Tczewska prosiła o publikację artykułu księdza, hrabia Tczewski o recenzje dla protegowanej aktorki, a Czechliński blokował niewygodne teksty. Zenon szedł na kolejne kompromisy, łudząc się wizją lepszego życia. Dzielił czas między salon Kolichowskiej a spotkania z Justyną. Bał się skandalu, ale nie potrafił zerwać z kochanką. Sytuacja stała się krytyczna, gdy Justyna oznajmiła mu, że jest w ciąży. Dziewczyna chciała urodzić, licząc na pomoc Zenona, ale on poczuł wtedy, że stała mu się zupełnie obca.

Rozdział XIII, XIV: Wyznanie Prawdy

Elżbieta wyczuwała, że Zenon coś ukrywa. W końcu, podczas wizyty w ogrodzie, Zenon przyznał się narzeczonej, że jego sprawy z Justyną nie są zakończone. Wyznał, że uwiódł i wykorzystał dziewczynę, a teraz ona spodziewa się dziecka. Elżbieta była wstrząśnięta, uświadamiając sobie, że jest w sytuacji wielu zdradzanych kobiet. Mimo bólu, jej uczucie do Zenona zwyciężyło. Zapytała o imię i adres kochanki, co zapowiadało jej interwencję.

Rozdział XV: Decyzja Elżbiety

Justyna, nie mogąc znieść narzekań swojej pracodawczyni i myśląc o dziecku, porzuciła pracę. Przeniosła się do Jasi Gołąbskiej. To właśnie Elżbieta pomogła ją tam zameldować, będąc w pełni świadomą, kim jest ta dziewczyna. Spotkanie obu kobiet było trudne. Elżbieta, porównując się z Justyną, straciła równowagę. Zapytała rywalkę o miłość do Zenona, ale nie uzyskała jasnej odpowiedzi. Rozmowa zakończyła się zaskakująco: Elżbieta oświadczyła Justynie, że Zenon jest wolny, ona sama za niego nie wyjdzie, a dziecko Justyny musi żyć. Justyna odparła, że niczego nie potrzebuje.

Rozdział XVI – XVIII: Rozstanie i Powrót

Zenon, po powrocie ze spotkania politycznego, zastał w pokoju Justynę. Dowiedział się o jej spotkaniu z Elżbietą, co go przeraziło. Wkrótce otrzymał list od narzeczonej, w którym informowała go o zerwaniu i wyjeździe do Warszawy. Był wściekły, że Elżbieta podjęła decyzję za nich oboje.

Elżbieta w Warszawie cierpiała. Choć matka i znajomi próbowali ją pocieszać, tęsknota za Zenonem była silna. Zaczęła wątpić w słuszność swojej decyzji, usprawiedliwiając Zenona i wierząc, że nigdy nie chciał związać się z Justyną na stałe. Kiedy planowała wyjazd za granicę, Zenon przyjechał do Warszawy. Przekonał ją, że nie wszystko stracone, że wezmą ślub i będą szczęśliwi. Elżbieta uległa. W teatrze Zenon ponownie wsunął jej na palec pierścionek zaręczynowy.

Rozdział XIX – XXI: Cień Justyny

Zenon i Elżbieta wzięli ślub. Przedtem Elżbieta załatwiła Justynie pracę w sklepie bławatnym. Zenon traktował sprawę Justyny jako ich wspólny problem, oczekując współpracy żony. Justyna stała się roszczeniowa i stale obecna w ich życiu. Zenon piął się po szczeblach kariery, zostając prezydentem miasta. Elżbieta zaszła w ciążę podczas pobytu w Niewieskiej.

Tymczasem Justyna przeżywała dramat. Śmierć Jadwisi, córki Jasi Gołąbskiej, głęboko ją dotknęła. W końcu przestała przychodzić do pracy w sklepie. Gdy Elżbiecie i Zenonowi urodził się syn, Walerian, Justyna próbowała go zobaczyć przez ogrodzenie, co zaniepokoiło Elżbietę. Justyna zwolniła się ze sklepu i zażądała pracy w cukierni Chązowicza. Zenon, bojąc się skandalu mogącego zniszczyć jego karierę prezydenta, ulegał jej żądaniom, zamiast, jak sugerowała Elżbieta, znaleźć jej pracę z dala od miasta.

Rozdział XXII – XXIV: Upadek Prezydenta

Życie rodzinne Ziembiewiczów toczyło się w cieniu tajemnicy. Po śmierci ojca Zenona, Elżbieta zbliżyła się do teściowej. Zenon uciekał w polowania, by odreagować stres. Sytuacja w mieście stawała się napięta – zamknięto hutę, narastały niepokoje społeczne. Zenon jako prezydent czuł się źle. Jego ambitne projekty (domy robotnicze, park, pijalnia mleka) upadały z braku funduszy. Jego wyobcowanie narastało, co dostrzegała Elżbieta.

Równolegle rozgrywał się dramat Justyny. Dziewczyna popadała w obłęd. Zenon odwiedzał ją, ale ona nie potrafiła wyjaśnić swojego zachowania. U lekarza zdiagnozowano u niej zaburzenia osobowości, początki schizofrenii. Elżbieta podejrzewała, że stan ten ma związek z usunięciem ciąży – tematem, który zawisł nad bohaterami jako mroczna tajemnica.

Rozdział XXV – XXVII: Finał

Umiera Cecylia Kolichowska, godząc się przed śmiercią z synem Karolem. Justynę dręczą koszmary i halucynacje. Słyszy głosy zmarłych, widzi swoje nienarodzone dziecko. Coraz częściej mówi Zenonowi o chęci skrzywdzenia siebie lub jego. Zenon jest bezradny. W mieście wybuchają strajki. Padają strzały, giną robotnicy, a opinia publiczna obarcza winą Zenona. Czechliński próbuje zrzucić na niego całą odpowiedzialność.

Justyna próbuje się otruć. Podczas wizyty Zenona wyznaje mu, że głosy każą jej go zabić, co ma być jedynym sposobem na zakończenie jej męki. Po powrocie do domu Zenon odbywa trudną rozmowę z Elżbietą, która zarzuca mu, że ich szczęście zbudowane jest na krzywdzie Justyny.

Zakończenie: Tragiczny Finał

Koniec jest krwawy i gwałtowny. Justyna wchodzi do gabinetu Zenona w magistracie. Słychać krzyk. Zenon zostaje znaleziony nieprzytomny, z twarzą i gardłem poparzonymi kwasem. Justyna próbuje wyskoczyć przez okno, ale zostaje powstrzymana. Zenon traci wzrok. Tydzień po przeniesieniu ze szpitala do domu popełnia samobójstwo, strzelając do siebie. Justyna zostaje zamknięta w zakładzie dla obłąkanych. Elżbieta wyjeżdża za granicę, zostawiając syna pod opieką teściowej, Żanci Ziembiewiczowej. Tak kończy się historia o przekraczaniu granic moralnych, społecznych i psychologicznych.

Prawda o człowieku i nieuchronność losu

Tragiczny finał życia Zenona Ziembiewicza stanowi domknięcie klamry kompozycyjnej powieści i ostateczne potwierdzenie tez stawianych przez Nałkowską. Samobójstwo bohatera jest nie tylko ucieczką przed kalectwem i konsekwencjami skandalu, ale przede wszystkim przyznaniem się do całkowitej klęski moralnej. Zenon, który przez całe życie pragnął być inny niż jego ojciec i gardził „boleborzańskim” stylem życia, ostatecznie powielił te same błędy, niszcząc życie swoje, Elżbiety i Justyny. Powieść kończy się gorzką refleksją na temat ludzkiej tożsamości – okazuje się, że subiektywne przekonanie o własnej szlachetności nie ma znaczenia w zderzeniu z obiektywnymi skutkami naszych czynów. „Granica” pozostawia czytelnika z przesłaniem, że „jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my”, a każda przekroczona granica moralna pociąga za sobą nieodwracalne skutki, przed którymi nie ma ucieczki.