Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
„Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego to wstrząsające, autobiograficzne świadectwo losów autora, który jako młody człowiek trafia do sowieckiego obozu pracy w Jercewie. Narrator wprowadza czytelnika do tytułowego „innego świata” – zamkniętej rzeczywistości łagru, gdzie ludzkie życie traci wartość, a podstawowe zasady moralne ulegają zawieszeniu w obliczu brutalnych praw przetrwania. Na tle wszechobecnego głodu, katorżniczej pracy i okrucieństwa, rozgrywa się dramat o zachowanie resztek człowieczeństwa i godności. Autor kreśli poruszające portrety współwięźniów, ukazując ich tragiczne losy, upadki i nieliczne akty oporu wobec bezwzględnego systemu. Jest to opowieść nie tylko o fizycznym przetrwaniu piekła na ziemi, ale także o głębokich ranach, jakie pozostawia ono w psychice ocalałego, stawiając fundamentalne pytania o granice ludzkiej wytrzymałości.
Opowieść rozpoczyna się w murach więzienia w Witebsku, gdzie narrator, Gustaw, wraz z innymi więźniami, pogrążony jest w monotonnym oczekiwaniu na decyzję o ich dalszym losie. Rytm życia wyznaczają jedynie brutalne pory posiłków. Atmosfera apatii zostaje przerwana wiadomością o zajęciu Paryża przez siły niemieckie, co stanowi odległe echo świata, który dla osadzonych przestał istnieć. W październiku następuje przełom – pięćdziesięciu więźniów, w tym narrator, zostaje wezwanych, aby usłyszeć akty oskarżenia i wyroki. Dla Gustawa nie jest to zaskoczeniem. Wyrok pięciu lat w obozie pracy znał w zasadzie od momentu aresztowania w Grodnie. Absurdalność sowieckiego systemu sprawiedliwości ujawnia się w pełni w „dowodach” przeciwko niemu: nazwisko „Herling” zostało arbitralnie powiązane z nazwiskiem marszałka niemieckiego lotnictwa, a posiadanie butów z wysokimi cholewkami stało się dowodem na bycie majorem polskiej armii. Na tej podstawie skonstruowano zarzut przekroczenia granicy sowiecko-litewskiej w celach szpiegowskich na rzecz Niemiec.
W więziennej celi Gustaw obserwuje barwną mozaikę ludzkich losów. Spotyka „bezprizornych” – młodych, wyjętych spod prawa Rosjan, dla których więzienie jest formą odpoczynku od hulaszczego i niebezpiecznego życia na wolności. Nawiązuje również rozmowę z żydowskim szewcem z Witebska, skazanym za rzekomą niechęć do używania skrawków skóry do naprawy obuwia. Mężczyzna ten nie martwi się jednak o siebie, lecz o swojego syna, kapitana lotnictwa w Armii Czerwonej, wierząc, że jego pozycja przyniesie mu uwolnienie. Niestety, ta jedyna nadzieja zostaje mu odebrana, gdy jeden z młodych donosicieli informuje strażników o posiadanym przez szewca zdjęciu syna w mundurze oficerskim.
W listopadzie 1940 roku rozpoczyna się proces segregacji i transportu więźniów do różnych obozów. Gustaw na krótko trafia do „Pałacu Zimowego” – lżejszej części więzienia przeznaczonej dla drobnych przestępców z krótkimi wyrokami, gdzie warunki są nieporównywalnie lepsze niż w celach dla więźniów politycznych. Tam władzę, zaraz po dowódcy, sprawują „urkowie” – recydywiści, których status w hierarchii więziennej określany jest przez liczbę morderstw i dni spędzonych w karcerze. W celi politycznej nr 37 Gustaw poznaje pułkownika artylerii Szkłowskiego, potomka powstańców styczniowych, oraz pułkownika Iwanowicza, byłego pracownika wywiadu. Z tym pierwszym trafia do jednego transportu, będąc świadkiem bezwzględności „urków”, którzy w karcianej grze pozbawiają pułkownika jego płaszcza. Podróż kończy się w Wołogdzie, gdzie Gustaw spędza noc w miejscowym więzieniu, by ostatecznie zostać przetransportowanym do celu swojej podróży – obozu w Jercewie w okolicach Archangielska.
Obóz w Jercewie, do którego trafia narrator, został zbudowany w 1937 roku wysiłkiem sześciuset więźniów, pracujących w ekstremalnych warunkach, przy temperaturach sięgających minus czterdziestu stopni. Wielu z nich nie przeżyło budowy; przetrwali głównie najtwardsi – Finowie, Bałtowie i Rosjanie. W momencie przybycia Gustawa, Jercewo jest już potężnym ośrodkiem przemysłu drzewnego, eksploatującym pracę trzydziestu tysięcy więźniów. Po zmroku władzę w obozie przejmują najsilniejsi. Zjawisko to, zwane „proizwołem”, oznacza, że od wieczora do świtu rządzą „urkowie”. Strażnicy są bezsilni wobec ich brutalności, której najstraszniejszym przejawem są „nocne łowy” – polowania na nowo przybyłe do obozu kobiety.
Gustaw, osłabiony podróżą, na samym początku pobytu trafia do obozowego szpitala z powodu choroby. Daje mu to chwilę wytchnienia, czyste łóżko i szansę na regenerację sił. Uświadamia sobie jednak, że ci, którym pomoc medyczna nie przynosi poprawy, kończą w „Trupiarni” – baraku dla niepracujących, będącym przedsionkiem śmierci. Dzięki radzie dyżurnego Dimki, narratorowi udaje się wkupić w łaski „urka” rządzącego jego barakiem, sprzedając mu swoje cenne buty oficerskie. W zamian trafia do brygady tragarzy. Praca ta, choć pozbawiona norm czasowych, daje szansę na zdobycie dodatkowego pożywienia, co w obozowych warunkach jest bezcenne.
Na czele jego brygady stoi Ukrainiec Kowal. Pewnej nocy Gustaw staje się świadkiem „nocnych łowów”. Grupa Kowala brutalnie gwałci młodą dziewczynę, Marusię, a następnie przyprowadza ją do obozu, by dalej ją wykorzystywać. Następnego dnia, ku zdumieniu wszystkich, Marusia dobrowolnie wraca do baraku, całuje Kowala i zostaje z nim na noc. Rodzi się między nimi specyficzna więź. Jednak rosnące znaczenie Marusi dla przywódcy budzi niechęć i zazdrość pozostałych członków bandy. Gdy jeden z nich próbuje ją zaczepić, a ona go opluwa, Kowal staje w jej obronie. Widząc jednak, że cała grupa jest przeciwko niemu, w obawie o utratę swojej pozycji, dokonuje brutalnego wyboru – każe dziewczynie oddać się jego towarzyszom. Trzy dni później, złamana i upokorzona Marusia na własną prośbę opuszcza obóz. Kowal odzyskuje posłuch, a jego banda na nowo się jednoczy.
Codzienność w obozie podporządkowana jest nieludzkiemu rytmowi pracy. Pobudka o 5:30 rano, następnie jedenastogodzinny dzień harówki w łachmanach, które ledwo chronią przed mrozem. Nadzieja na zmianę jest iluzją, czego tragicznym przykładem jest historia kolejarza Ponomarenki. Mężczyzna ten skrupulatnie odliczał dni do końca swojego dziesięcioletniego wyroku, jednak tuż przed jego upływem dowiedział się, że kara została arbitralnie przedłużona. Wiadomość ta doprowadziła go do ataku serca i śmierci.
System żywieniowy jest precyzyjnym narzędziem kontroli i motywacji. Przy kotłach tworzą się trzy kolejki, odzwierciedlające hierarchię wydajności. „Stachanowcy”, wyrabiający ponad 125% normy, otrzymują dodatkową porcję kaszy i odrobinę ryby. Zwykli pracownicy, osiągający około 100% normy, dostają już tylko kaszę. Najgorszy los spotyka niepracujących i tych, którzy nie wyrabiają normy – dla nich przeznaczone są resztki. Gustaw szybko pojmuje, że każda dodatkowa łyżka jedzenia przekłada się na większą produktywność, a więźniowie są gotowi zrobić wszystko dla odrobiny więcej pożywienia. Norma jest obliczana na całą brygadę, co rodzi wzajemną nieufność i kontrolę, niszcząc wszelkie poczucie solidarności. Każdy pilnuje każdego, by maksymalizować wynik grupy, a tym samym własną porcję. Najcięższe warunki panują w brygadach leśnych, których członkowie muszą dodatkowo maszerować od pięciu do siedmiu kilometrów do miejsca pracy.
Ważną postacią jest „dziesiętnik”, który oblicza normę i którego można próbować przekupić. Osiągnięcie 100% normy jest niezwykle trudne, a oszustwa są na porządku dziennym. Rejestr zarobków staje się kolejną formą psychicznego nacisku – po pół roku Gustaw dowiaduje się, że jego praca ledwo pokryła koszty jego utrzymania.
W 1941 roku do obozu trafia Gorcew, który w przypływie gniewu wykrzykuje, że kiedyś sam zadawał ból w taki sposób, w jaki teraz jest traktowany. Na tej podstawie więźniowie wnioskują, że jest byłym oprawcą z NKWD. Nienawiść do niego potęguje się, gdy jeden z nowo przybyłych rozpoznaje w nim śledczego, który torturował więźniów, wbijając im igły pod paznokcie. Rozpoczyna się okrutny samosąd. Gorcew zostaje pobity do nieprzytomności, a następnie przydzielony do najcięższej brygady i karmiony z najgorszego kotła. Pewnego dnia, gdy mdleje podczas pracy, zostaje załadowany na sanie. Po drodze spada z nich, a współwięźniowie, bez cienia litości, pozostawiają go na pewną śmierć w śniegu.
Gustaw opowiada także tragiczną historię „zabójcy Stalina”. Mężczyzna ten trafił do obozu, ponieważ założył się z przyjacieem, że trafi jednym strzałem w portret dyktatora, a ten na niego doniósł. W warunkach obozowych zapada na kurzą ślepotę – postępującą utratę wzroku w ciemności. Choroba ta uniemożliwia mu pracę tragarza i prowadzi do przeniesienia do brygady leśnej, co skutkuje gwałtownym pogorszeniem jego stanu zdrowia. Przed śmiercią, spotkawszy Gustawa, w obłędzie wyznaje, że naprawdę jest zabójcą Stalina, całkowicie utożsamiając się z przypisaną mu winą.
W 1941 roku narrator poznaje trzech niemieckich mechaników – studenta Stefana oraz Hansa i Ottona. Wszyscy należeli do partii komunistycznej i wyemigrowali na Wschód, gdzie padli ofiarą Wielkiej Czystki i zostali oskarżeni o szpiegostwo. Na wieść o pakcie Ribbentrop-Mołotow rozpoczęli strajk głodowy. Większość Niemców została uwolniona, ale oni, wraz z kilkudziesięcioma innymi, zostali zatrzymani i skazani na 10 lat. Z nimi Gustaw prowadzi dyskusje, porównując niemieckie obozy koncentracyjne z sowieckimi łagrami.
System obozowy jest zaprojektowany tak, by złamać osobowość więźnia już na etapie śledztwa. Przesłuchania w środku nocy, oślepiające światło, głód, wielogodzinne siedzenie na twardym krześle – wszystko to ma na celu wymuszenie podpisu pod przyznaniem się do winy. Chodzi jednak o coś więcej niż podpis. Celem jest doprowadzenie do psychicznego rozpadu, w którym absurdalne oskarżenie staje się dla ofiary realną winą.
Michaił Aleksiejewicz Kostylew, młody komunista i student Akademii Morskiej, trafia do grupy Gustawa. Jego światopogląd, oparty na wierze w komunizm jako drogę do wolności, zostaje zburzony przez lekturę francuskich powieści, które odkrywają przed nim prawdę ukrywaną przez partię. Aresztowany w 1937 roku, poddany torturom psychicznym, w końcu załamuje się i podpisuje zmyślone zeznania, obciążając samego siebie. Jako wykształcony inżynier początkowo otrzymuje lżejsze zadania. Jednak po donosie trafia do brygady leśnej. Gardzi swoimi współwięźniami, a jedyną ucieczką od obozowej rzeczywistości jest dla niego czytanie. Gustaw odkrywa jego straszliwy sekret: Kostylew co wieczór celowo opala sobie rękę w piecu, by uzyskać zwolnienie lekarskie i móc w spokoju oddawać się lekturze. Kiedy zapada decyzja o przeniesieniu go na Kołymę, co jest równoznaczne z wyrokiem śmierci, a także niweczy szansę na widzenie z matką, wpada w rozpacz. W akcie desperacji oblewa się wrzątkiem w łaźni i po kilku dniach umiera w straszliwych męczarniach. Jego matka, która przyjeżdża na widzenie, nie zostaje poinformowana o jego śmierci i otrzymuje jedynie resztki jego rzeczy.
W obozowej rzeczywistości istnieją dwa miejsca, które stanowią iluzoryczną namiastkę normalnego życia. „Dom Swidanij” to miejsce widzeń z krewnymi, o które trzeba zabiegać latami i na które zasługują tylko więźniowie z nienaganną przeszłością i stuprocentową normą. Przed spotkaniem więzień przechodzi swoistą transformację: otrzymuje nowe ubranie, wizytę u fryzjera i dostęp do łaźni. Sam dom, z jego sosnowymi deskami i firankami, wydaje się być wyjęty z innego świata. Przed wejściem więźniowie muszą jednak podpisać deklarację milczenia na temat warunków życia w obozie.
Drugim takim miejscem jest szpital. Nawet kilkudniowy pobyt jest szansą na odpoczynek i odzyskanie poczucia godności. Czyste łóżko, nowa bielizna i chwila spokoju są bezcenne. Szpitalem kieruje wolny lekarz Jegorow, a personel stanowią również więźniowie. Wszyscy pragną tu trafić, nawet za cenę samookaleczenia, co jednak grozi karą za sabotaż. Gustaw sam, doprowadzony do skrajnego wyczerpania, pewnego dnia wychodzi na 35-stopniowy mróz, aby zachorować i dostać się do szpitala.
W szpitalu rozgrywa się dramat miłosny. Jegorow jest w związku z pielęgniarką, Jewgieniją Fiodorowną, która również jest więźniarką. Kobieta jednak zakochuje się w innym więźniu, studencie Jarosławie R. Zazdrosny Jegorow doprowadza do przeniesienia rywala do innego obozu. Jednak dzień przed jego wyjazdem Jewgienija składa podanie o takie samo przeniesienie i podąża za ukochanym. Umiera przy porodzie w innym obozie.
Sporadycznie ogłaszany jest „wychodnoj dień” – dzień wolny od pracy, przyznawany, gdy obóz przekroczy kwartalną normę produkcyjną. W tym dniu obóz zmienia się nie do poznania: słychać muzykę, śpiew, a więźniowie mogą oddawać się drobnym przyjemnościom. Gustaw spędza ten czas na odwiedzinach u innych, słuchając ich historii. Jedną z nich jest opowieść Fina, Rusto Karinena, o jego nieudanej próbie ucieczki. Jego doświadczenie prowadzi go do gorzkiego wniosku, którym dzieli się z innymi: z obozu nie ma ucieczki, a więź z tym miejscem pozostaje na zawsze, niezależnie od siły determinacji.
W drugiej części narracji problem głodu wysuwa się na pierwszy plan. Gustaw opisuje dwa rodzaje głodu dręczące więźniów: fizyczny i seksualny. Panuje przekonanie, że złamanie kobiety głodem fizycznym pozwala zaspokoić oba te pragnienia. Kobiety, nawet te najdumniejsze, w końcu ulegają, oddając się za kawałek chleba. Ciąża staje się paradoksalnym wybawieniem, dając trzymiesięczne zwolnienie od pracy przed porodem i sześciomiesięczne po nim. Narrator z goryczą wspomina zakład z inżynierem Polenko o młodą, dumną Polkę, która długo opierała się obozowym regułom. Zakład przegrywa, gdy po kilku tygodniach, złamana głodem i ciężką pracą, kobieta poddaje się woli mężczyzn. Najdłużej opór stawia rosyjska śpiewaczka operowa Tania, ale i ona w końcu ulega.
Skala niedożywienia staje się najbardziej widoczna podczas rzadkich wizyt w łaźni, raz na trzy tygodnie. To tam Gustaw poznaje profesora Borysa Lazarowicza N. i jego żonę Olgę. Profesor wkrótce trafia do „Trupiarni”, a Olga, pracując w brygadzie żywnościowej, próbuje przemycać dla niego resztki jedzenia. Głód doprowadza do skrajnych aktów, jak zabicie psa przez jednego z więźniów.
Nawet po powrocie do baraków męka nie ustaje. Nocą, przy stale palącym się świetle, więźniowie snują opowieści, ale największym strachem są nawracające myśli o śmierci. Gustaw wspomina starca z Czeczenii, skazanego na 15 lat za odmowę oddania worka pszenicy, który z pustymi oczami siedzi przy piecu, modląc się już tylko o śmierć. Był jedynym, który nie krzyczał przez sen. Innych dręczą koszmary i lęk przed anonimową śmiercią w masowym grobie. Aby temu przeciwdziałać, składają sobie wzajemne obietnice: ten, kto przeżyje, poinformuje rodziny zmarłych o ich losie.
Życie kulturalne w obozie jest szczątkowe. Istnieje biblioteka, ale mało kto z niej korzysta. Prawdziwym wydarzeniem są pokazy filmowe i przedstawienia. Po projekcji amerykańskiego filmu „Wielki walc”, Natalia Lwowna, wzruszona obrazem wolnego świata, pożycza Gustawowi książkę Fiodora Dostojewskiego „Zapiski z martwego domu”. Lektura ta staje się dla narratora objawieniem. Rozpoznaje w niej prawdę o obozowym życiu i dochodzi do wstrząsającego wniosku: jedyną formą prawdziwego wyzwolenia jest samobójstwo – akt ostatecznego panowania nad własnym losem. Natalia, odbierając książkę, potwierdza to przeczucie. Wkrótce potem, podczas koncertu skrzypcowego Zelika Lejmana, Gustaw zauważa, że Natalia opuściła salę. Później dowiaduje się, że próbowała odebrać sobie życie. Zostaje uratowana i przeniesiona do innego oddziału.
Wybuch wojny rosyjsko-niemieckiej w 1941 roku pogarsza sytuację więźniów politycznych. Władze obozowe, obawiając się ich postaw, przenoszą ich do najcięższych prac leśnych. Wszelkie stanowiska administracyjne zostają im odebrane. Szerzy się donosicielstwo; za jedno nieostrożne słowo można zostać rozstrzelanym, czego świadkiem jest Gustaw podczas partii szachów w baraku technicznym.
Podpisanie układu Sikorski-Majski przynosi promyk nadziei – ogłoszona zostaje amnestia dla polskich więźniów. Polacy nagle stają się sojusznikami, co budzi niechęć i dystans pozostałych więźniów, którzy widzą w nich przyszłych prześladowców. Jednak miesiące mijają, a Gustaw wciąż pozostaje w obozie. Dowiaduje się, że powodem jest donos jego rzekomego przyjaciela, Machapetiana, który przekazał władzom, że Gustaw szerzy defetystyczne opinie.
Zdesperowany i świadomy, że w ostatnim stadium cyngi nie przetrwa zimy, Gustaw postanawia podjąć głodówkę protestacyjną. Początkowo jest sam, ale w końcu udaje mu się przekonać pięciu pozostałych w obozie Polaków. Po rozpoczęciu protestu zostają natychmiast odizolowani w karcerach. Gustaw, mimo straszliwych cierpień i postępującego wyniszczenia organizmu, nie ugina się. Ósmego dnia głodówki zostają wezwani na wartownię, gdzie podpisują depeszę od ambasadora RP. Wyczerpani do granic możliwości, trafiają do szpitala, gdzie lekarz walczy o ich życie.
Po pięciu dniach w szpitalu Gustaw zostaje przeniesiony do „Trupiarni”. To miejsce, będące przedsionkiem śmierci, rządzi się własnymi prawami. Mimo wszechobecnej apatii, walka o resztki jedzenia jest nieustanna. Gustaw, dzięki chwilowej pracy w kuchni, po raz pierwszy od dawna najada się do syta. Widok żebrzących kolegów, z którymi jeszcze niedawno dzielił los, napełnia go odrazą. W Trupiarni poznaje historię Dimki, który był kiedyś popem, a w obozie odrąbał sobie nogę, by uniknąć pracy. Spędza tu także Boże Narodzenie w konspiracji z innymi Polakami, dzieląc się chlebem i słuchając opowieści.
Wreszcie, w połowie stycznia 1942 roku, władze obozowe przypominają sobie o jego sprawie. Gustaw zostaje zwolniony.
Po wyjściu z obozu Gustaw rozpoczyna długą i wyczerpującą podróż przez Rosję, z jednym celem: dołączyć do formującej się polskiej armii. Jego tułaczka wiedzie przez Wołogdę, Buj i Swierdłowsk. Żebrze o jedzenie, śpi na dworcach, spotyka innych Polaków zwolnionych na mocy amnestii. W końcu, dzięki pomocy oficera, trafia do Czelabińska, a stamtąd pociągiem do Kazachstanu. 12 marca 1942 roku jego odyseja dobiega końca – dołącza do dziesiątego pułku artylerii lekkiej. Wraz z armią opuszcza terytorium Związku Sowieckiego.
Akcja epilogu przenosi się do Rzymu, w czerwcu 1945 roku. Gustaw, pracując jako redaktor pisma wojskowego, spotyka znajomego z więzienia w Witebsku. Mężczyzna ten, ocalały z obozu nad Peczorą, wyznaje mu swój straszliwy sekret. Aby uniknąć powrotu do ciężkiej pracy w lesie i ocalić własne życie, złożył fałszywy donos na czterech niewinnych Niemców, skazując ich na śmierć. Szuka u Gustawa rozgrzeszenia, jednego słowa: „rozumiem”.
Gustaw, mimo że sam przeszedł przez piekło, milczy. Nie jest w stanie udzielić upragnionego zrozumienia. Staje się dla niego jasne, że moralność „innego świata” nie może być oceniana ani wybaczona według praw normalnego świata. Mężczyzna wychodzi bez słowa. Gustaw patrzy przez okno na tętniące życiem, skąpane w słońcu Piazza Colonna, na pijanych żołnierzy i roześmiane dziewczęta. Wojna się skończyła, świat jest wolny, ale on czuje się jak ptak z przetrąconym skrzydłem, na zawsze naznaczony doświadczeniem, którego inni nigdy nie zrozumieją.